''Ciacho'', 2010
„Ciacho” to podręcznikowy przykład tzw. skoku na kasę. I najgorszego polskiego filmu od lat. Zdrowy rozsądek podpowiada, że komedia z definicji powinna śmieszyć. Na filmie Patryka Vegi z pewnością nie raz parsknęliście śmiechem. Z zażenowania.
Choć film miał potencjał, to „Ciacho” jest spartaczone od początku do końca. Scenariusz składa się właściwie z luźno powiązanych scen, praktycznie w każdym kadrze dominuje nachalny product placement, a aktorzy rozmieniają swój talent na drobne.
W filmie "Gulczas, a jak myślisz?", do tej pory uznawanym za najgorszą polską komedię ostatnich lat, przynajmniej zapamiętaliśmy dialogi dotyczące spóźniającego się Dariusza. W "Ciachu", choć niektórzy bardzo się starali, nie zapadło w pamięci nic. A właściwie nic dobrego.