''Barry Lyndon'' (1975)
Barry Lyndon (Ryan O'Neal) był irlandzkim młodzieńcem bez perspektyw, który wkradł się w szeregi osiemnastowiecznej angielskiej arystokracji.
Jak mu się to udało? Po prostu - robił, co w jego mocy: był bawidamkiem, zawadiaką, włóczęgą, żołnierzem w wojnie siedmioletniej, rozpustnikiem, szpiegiem i szulerem karcianym. Bohater klasycznej powieści Williama Makepeace'a Thackeraya, którą przeniósł na ekran Stanley Kubrick, nie cofnął się przed niczym, byle osiągnąć upragniony cel. Kubrick czerpał natchnienie z malarstwa epoki, w której toczy się akcja filmu, a kostiumy i dekoracje wzorowano na zachowanych szkicach z tamtych czasów. Dzięki specjalnym obiektywom zdjęcia we wnętrzach i plenerach kręcono przy naturalnym oświetleniu, często świec (Oscar za najlepsze zdjęcia). Efekt? Arcydzieło, które zapiera dech w piersiach przenosząc widza w przeszłość jak żaden inny film w historii kina.