Krzysztof Ibisz
Krzysztof Ibisz dał się postarzyć do roli, by stać się na kilka minut perfekcyjnym Lou Reedem w utworze "Perfect day".
- Krzysiek, znów mnie zaskoczyłeś. Zorientowałam się po dwóch, trzech ostatnich odcinkach, że wokalnie jesteś słabszy niż aktorsko, czego akurat przy tym utworze w ogóle nie było slychać, bo ten wokal wymagał tych wszystkich umiejętności, które masz. Jestem zachwycona, dziękuje ci bardzo. I wcale nie słyszałam ciebie. W ogóle mi nie wystawałeś, bo np. we Franku Kimono było czasami słychać Ibisza, a tu nic– oceniła Małgorzata Walewska.