Niesamowite metamorfozy gwiazd
Już po raz piąty uczestnicy show "Twoja Twarz Brzmi Znajomo" stanęli w szranki na jednej scenie, upodabniając się do największych muzycznych gwiazd światowego formatu. Kto poradził sobie z tym zadaniem najlepiej, a kto zajął ostatnie miejsce w rankingu surowego jury? Ostatni odcinek rozpoczął się od wspólnego występu Macieja Dowbora i Piotra Gąsowskiego, którzy wcielili się w Bee Gees. Czyżby pozazdrościli zawodnikom? Niestety, musimy przyznać, że zdecydowanie wolimy oglądać gwiazdę, która pojawiła się jako następna na scenie. Julia Pietrucha, bo o niej mowa, przeistoczyła się w Cleo - wokalistkę, która razem z Donatanem stworzyła hit "My Słowianie". Gdy DJ Adamus zobaczył aktorkę w kusej charakterystycznej spódnicy i z długim warkoczem, nie mógł uwierzyć własnym oczom. Nie dowierzał, że aż do tego stopnia można upodobnić się do muzycznej gwiazdy. Jednak już po chwili jego uwagę przyciągnęły piękne Słowianki, które tuż za plecami Julii ubijały masło i zagniatały ciasto niczym z popularnego teledysku.
- Trzy rzeczy mi się podobały: ty, praczka oraz sytuacja za stołem - powiedział podekscytowany DJ Adamus.
- Bardzo jesteś podobna głosowo - stwierdziła Małgorzata Walewska.
Następną osobą, która wysiadła z magicznej windy, był Bilguun Ariunbaatar, a właściwie Tom Jones. Jak można się było domyślić, wykonał jego najsłynniejszy utwór, czyli "Sexbomb". Oczywiście wokół śpiewającego Bila nie zabrakło wianuszka atrakcyjnych tancerek... wijących się na rurze!
- Miałeś bardzo dużo "elementów rozpraszających", a jednak udało ci się skupić na scenie - śmiała się Walewska.
- Jesteś zdolniacha. Podoba mi się, że w programie postawiono dziś na seks. Tom Jones zaklina dźwięki i ty teraz też - dodała Kwiatkowska.
Tymczasem Paulla udowodniła, że ma w sobie najprawdziwszego Boba Marleya. Wokalistka na kilka minut przeniosła wszystkich na gorącą Jamajkę. Możemy śmiało stwierdzić, że do tej pory było to jej najlepsze wcielenie w programie.
- Nareszcie byłaś sobą! - ucieszyła się Walewska.
- Jestem zachwycony. Pozbyłaś się tipsów i jest super. Okazuje się, że możesz być czarnym mężczyzną - pochwalił DJ Adamus.
Z kolei Agnieszka Włodarczyk przeobraziła się w Axla Rose (lidera grupy Guns N' Roses), a Paweł Tucholski jako Czesław Niemen wzruszył zarówno publiczność jak i jurorów brawurowym wykonaniem piosenki "Wspomnienie". Za to prawdziwą energetyczną bombą był natomiast występ Katarzyny Skrzyneckiej, która po raz kolejny pokazała, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. Bez problemu została Shakirą i zaśpiewała "Waka Waka". Mało tego! Aktorka pojawiła się na scenie w skąpym stroju z frędzlami i wykonała taniec brzucha. Głośne wuwuzele, egzotyczne tancerki i afrykańskie rytmy sprawiły, że na chwilę poczuliśmy się, jak podczas Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w 2010 roku.
- Co występ, to lepiej. Dla ciebie nie ma skali. Idź do diabła - powiedziała Walewska.
W końcu przyszedł czas na największego pechowca programu. O kim mowa? Oczywiście o Arturze Chamskim, który musiał już zmierzyć się z Lady Gagą, Justinem Bieberem, Ireną Santor i Justinem Timberlakiem. Tym razem przyszło mu stanąć w szranki z... Małgorzatą Walewską. I to dosłownie! Aktor musiał naśladować jurorkę w arii "Habanera" z opery "Carmen". Jego falset i umiejętność posługiwania się językiem francuskim wzbudziły podziw, ale także rozbawiły do łez.
- Tremę miałam, jak przed własnym występem. Dzielnie stanąłeś na wysokości zadania. Oczywiście twój francuski był chiński - śmiała się śpiewaczka.
Jako ostatni na scenie pojawił się Mariusz Totoszko, który choć rewelacyjnie pokazał, że drzemie w nim Pharrell Williams, to i tak musiał ustąpić pierwszeństwa lepszym. Tym razem nagroda powędrowała do rąk Artura Chamskiego.
AR/AOS