‘’Matka Teresa od kotów’’, reż. Paweł Sala, 2009
„To był bardzo dobry, grzeczny chłopiec. Zawsze mówił dzień dobry” albo „To była zwyczajna, normalna rodzina”. Podobne banalne sformułowania można często usłyszeć z ust wypowiadających się dla mediów sąsiadów osób, które w makabryczny sposób zostały pozbawione życia przez swoich bliskich. Nie inaczej było w przypadku wstrząsającego matkobójstwa, którego pod koniec lat 90. w Warszawie dopuścili się dwaj bracia w wieku 23 i 13 lat.
Chłopcy zabili kobietę używając klawiatury komputerowej i noży (choć pierwotnie planowali wykorzystać wiertarkę), po czym odcięli jej głowę. Następnie rozkawałkowane zwłoki zawinięte w worki zamknęli w swoim pokoju w szafie i mieszkali z nimi przez pięć dni. Gdy fetor rozkładającego się ciała stawał się coraz bardziej wyczuwalny, obaj nagle zniknęli. Ujęto ich po paru dniach w pensjonacie w Broku nad Bugiem. Jeszcze w radiowozie przyznali się do zamordowania matki.
Ponad dekadę później na ekrany kin wszedł film „Matka Teresa od kotów” Pawła Sali. Reżyser w wywiadach mówił wprost o inspiracji sprawą z pierwszych stron gazet.