W stronę słońca (2007)
Danny Boyle dzisiaj może i pracuje z hollywoodzkimi gwiazdami, odbiera Oscary i kręci o Jobsie, ale jeszcze wcale niedawno mógł sobie pozwolić na realizację tak ekscentrycznego i nietuzinkowego filmu jak „W stronę słońca”.
Parę miesięcy temu Christopher Nolan przy okazji „Interstellar” powoływał się na Kubricka, Tarkowskiego i Ridleya Scotta, ale to Boyle pierwszy podobne pomysły zmiksował. I doprawił... kosmicznym slasherem. Film nawet się nie zwrócił, choć to, powiedzmy szczerze, najlepsze dzieło Brytyjczyka.