Serial przerósł rzeczywistość
Mężczyzna robił wszystko, aby utrzymać rodzinę i pokazać, że ma ambicję. Zaczynał jako kierowca w łódzkim MZK, później awansował na inspektora jakości naprawy autobusów, a potem nawet został kierownikiem zajezdni. Czuł się lubiany i doceniany.
- W końcowej scenie serialu bohater słyszy od swojego nauczyciela w technikum “To co? Synek do przedszkola, a tatuś na politechnikę”. W rzeczywistości pan Leszek złożył papiery na Politechnikę Łódzką, ale nie przystąpił do egzaminów wstępnych. - Ania stwierdziła, że znowu nas czeka droga przez mękę, szarpanie się, kolejne 5 lat ucieknie nam z życia. Byliśmy zmęczeni. Przemek rósł, chciałem mieć więcej czasu dla rodziny - wspomina na łamach "Świat i Ludzie".