Małgorzata Pieńkowska i Stefano Terrazzino
Na ten dzień czekali wszyscy fani "Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami". Długo oczekiwana 4. edycja popularnego i niezwykle lubianego formatu wróciła na antenę Polsatu. Wraz z nowym sezonem na widzów czekała niespodzianka. Nowa, niezwykle widowiskowa czołówka z udziałem tancerzy, odświeżona scenografia w studiu i plejada gwiazd zrobiły wrażenie. Oprócz tego, już w pierwszym odcinku zobaczyliśmy na parkiecie wszystkie pary. A to oznaczało, że jedna z nich już teraz musiała pożegnać się z dalszą rywalizacją. Która?
Najtrudniejsze zadanie czekało Ewelinę Lisowską, która nie dość, że nigdy nie miała styczności z tańcem towarzyskim, to jeszcze właśnie jej przypadła rola rozpoczęcia show. Z tym trudnym zadaniem poradziła sobie jednak niemalże bezbłędnie. Skoczny jive w parze z Tomaszem Barańskim dał jej w sumie 33 punkty.
- Ty i twój taniec to piękne rozpoczęcie tej edycji. Jesteś jak kwiat dany kobiecie w odpowiednim momencie! Jedyne czego brakuje to swing bioder, ale twoim atutem są nogi - powiedziała Iwona Pavlović, która zaprezentowała się widzom w ogniście rudych włosach.
Następnie na parkiecie pojawiła się Małgorzata Pieńkowska z ulubieńcem publiczności i czterokrotnym zdobywcą Kryształowej Kuli - Stefano Terrazzino. Cha-chę zatańczyli z niespotykaną lekkością i wdziękiem, za co zdobyli 27 punktów.
Po aktorce "M jak miłość" przyszedł czas na uczestnika, który jeszcze zanim pojawił się w programie, został okrzyknięty najprzystojniejszym mężczyzną w 4. edycji. Sławek Uniatowski, w parze z weteranką show - Magdaleną Soszyńską-Michno, zaprezentował swoje umiejętności w foxtrocie. Niestety, nie bez powodu taniec ten uważany jest za jeden z najtrudniejszych. Choć wokaliście nie brakowało wdzięku, nie poradził sobie z trudną choreografią.
- Gdybyś tak zatańczył, jak śpiewasz, musiałbym cię znienawidzić. Na szczęście nadal się lubimy. I to bardzo. To były trochę niedźwiedzie ruchy - skrytykował Michał Malitowski.
Na kolejny duet czekali chyba wszyscy widzowie. O kim mowa? Oczywiście o Łukaszu Kadziewiczu i Agnieszce Kaczorowskiej. Fani programu nie tylko zastanawiali się, czy serialowa Bożenka doprowadzi kolejnego partnera do zwycięstwa, ale również... jak oboje poradzą sobie z dzielącą ich różnicą wzrostu (42 cm). Na szczęście ani wymiary, ani upadek tancerki, która poślizgnęła się na swojej sukni, nie przeszkodziła im w zdobyciu 36 punktów.
- Pomimo maleńkiego upadku i twojego wzrostu, wypadliście doskonale - stwierdziła Pavlović.
Następnie na parkiecie pojawiła się Cleo, czyli Joanna Klepko, która w duecie z Janem Klimentem typowana jest na czarnego konia tej edycji. I rzeczywiście. Śliczna podopieczna Donatana pokazała, że drzemie w niej taneczny talent. Cha-cha w jej wykonaniu nie tylko poderwała z miejsc publiczność w studiu, ale i niejednego widza przed telewizorem. Jurorzy również byli zachwyceni gracją i poczuciem rytmu gwiazdy, przyznając jej 36 punktów.
- Trzecia cha-cha dziś i chyba najlepsza. Bardzo wysoki poziom - powiedział z podziwem Malitowski.
Sporym zaskoczeniem okazały się występy Rafała Mohra i Niny Tyrki oraz Artura Pontka i Natalii Głębockiej (tancerki debiutującej w "Tańcu z gwiazdami"). Obie pary zdobyły po 36 punktów i zachwyciły srogich jurorów.
A kto okazał się najsłabszy w pierwszym odcinku? Po zliczeniu głosów ekspertów oraz widzów program musieli opuścić Sławek Uniatowski i Magdalena Soszyńska-Michno.
Zobacz także: Ewelina Lisowska: "Wszystko było gorzej!"
AR