Zdzisław Maklakiewicz
Nie trzymał się sztywno scenariusza. Zawsze dodawał swoje trzy grosze. Jego improwizacje często ratowały całą produkcję - czytamy w "Rewii".
Nawet w złych filmach grał genialnie. Teatru nie lubił, bo nużyło go powtarzanie co wieczór tych samych kwestii.