Andrzej Morozowski w swoim programie "Tak jest" rozmawiał o wolności słowa i rynku medialnym na Węgrzech. W pewnym momencie zapytał swojego gościa o propagandę uprawianą w kraju Orbana, nawiązując do tej, którą widzi w "telewizji publicznej". Prowadzący użył bardzo dosadnego określenia.