Bez szału
- Na pewno maniakalnie odwiedzam przed Świętami Empik. Tam wybieram najwięcej prezentów, jestem w stanie sprawdzić wszystkie nowości i nie szkoda mi na to czasu (śmiech). Ale ogólnie staram się nie nakręcać i nie popadać w żadne szały przedświąteczne. U nas kolędy od lat zawsze są te same. Ten sam śpiewnik, te same ozdoby choinkowe... Nie ma potrzeby wpadać w szał zakupów i nabywania w ilościach hurtowych wielu niepotrzebnych rzeczy.
W czasie Świat słucham...
- Kolęd... Iii jest taka jedna świąteczna piosenka, którą bardzo często puszczają w radio: „I'm coming home for Christmas”. Za każdym razem jak jej słucham jest mi ogromnie miło, bo ja też zawsze wracam na Święta do rodziców. A w trasie z Warszawy do Dzierżoniowa te piosenkę jestem w stanie usłyszeć z piętnaście razy i nie mam jej dość.
Ze świątecznych tradycji najbardziej lubię…
- U nas w domu jest taki zwyczaj, że tego dnia rano kiedy jest Wigilia, do domu musi pierwszy przyjść mężczyzna. Jeśli pierwsza przyjdzie kobieta, to oznacza nieszczęście (śmiech). Gość w domu musi zadeklamować wierszyk przekazywany z pokolenia na pokolenie w mojej rodzinie, a brzmi on tak:
Śliczna lilijka w ogródku zakwita,
gdzie Panna Maryja Jezusa wita.
Witam Cię, Panie, na ranne śniadanie,
gdzie rybka z miodem nie zmorze głodem.
Jabłka, orzechy to nasze pociechy,
Pan Jezus malutki potrzebuje pieluszki.
Te pieluszki przynoszę, a Was państwa o kolędę proszę!
A potem ów mężczyzna dostaje podarki po to, aby cały rok było w domu szczęście i pomyślność. To bardzo sympatyczny zwyczaj. Staramy się go pielęgnować i wszystkich młodych panów w rodzinie w to wciągnąć.