Szczęśliwe ryby
Wspomnienie z karpiem w tle…
- To największa kontrowersja w domu. Nikt nie chciał pełnić roli oprawcy, dlatego przez jakiś czas kupowaliśmy już nieżywe karpie. Ale w momencie, w którym pojawiła się moja młodsza córka, to tradycja żywego karpia wróciła do łask. Mała chciała widzieć, jak ten karp u nas pływa w wannie. Dzięki niej zawsze kupowaliśmy więcej ryb i jednej darowaliśmy życie. Pływała u nas w wannie i strasznie chudła, aż po Świętach wypuszczałem ją gdzieś na wolność! Tak jest, co roku któraś ryba ma szczęście w nieszczęściu.
Zawsze w telewizji oglądam…
- Zamiast telewizora w Święta chodzę porozmawiać ze swoimi ptakami, które mówią wtedy ludzkim głosem! Ale nie powiem, o czym rozmawiamy, żeby się żona nie dowiedziała (śmiech).
Zawsze podjadam…
- Przyznam się do czegoś. Do momentu kolacji wigilijnej jest post, a mnie przez czterdzieści lat jak żyję, nie udało się jeszcze tego postu dotrzymać. Podjadam tego dnia wszystko! Makówki, które robi żona, grzyby… Oj, te grzyby tak pachną, że nie umiem się powstrzymać…