Dobre złego początki
Nic nie zwiastowało nieszczęścia. Steven Spielberg błyskawicznie zainteresował swoim projektem kolegów, zebrał doskonałą ekipę i skompletował obiecującą obsadę. Koncept filmu wydawał się interesujący – cztery osobne nowelki utrzymane w konwencji grozy, z epilogiem i prologiem jako klamrą kompozycyjną.
Segment wyreżyserowany przez Landisa (na zdjęciu) opowiadał o mężczyźnie, Billu Connorze, który zostaje ukarany za swoje rasistowskie poglądy. Bohater nowelki przenosi się w czasie i na własne skórze doświadcza nienawiści innych.
Pomysł spodobał się wytwórni, ale na Landisie wymuszono, by dopisał jeszcze jedną scenę, dzięki której publika polubi główną postać. Reżyser wysłał więc swojego bohatera do wietnamskiej wioski, w której miał uratować dwie wietnamskie sieroty.