Wciąż czeka na rolę życia
- Był taki moment w moim życiu, że miałam przełomowy zakręt prywatny. Nie będę o nim rozmawiać, ale to spowodowało, że zaczęłam szukać odpowiedzi na pytanie, po co ja tutaj jestem, kim ja jestem, jakie mam zadania do wykonania. To miało też pewien wymiar magiczny, ponieważ to był tak silny zakręt, że szukałam pomocy u numerologów, astrologów. Wtedy też pojawiły się w moim życiu osoby, które zajmują się ustawieniami Hellingera. Ale największą wartością tamtego wydarzenia był szereg osób, które otworzyły mi oczy na taki, powiedziałabym, pozafizyczny aspekt życia. Przestałam patrzeć na siebie jak na osobę, która jest aktorką i ma ugotować obiad. W dużym skrócie mówiąc, teraz już wiem, że człowiek jest taką chodzącą energią, która potrafi zrobić wiele cudownych rzeczy, nie tylko po to, żeby coś zyskać, ale też bezinteresownie komuś coś dać - wyjaśniła enigmatycznie w "Gali".
Przy okazji aktorka przyznała, że wciąż marzy o roli, która pokazałaby jej inne oblicze i dzięki której mogłaby zaprezentować całe spektrum swoich artystycznych zdolności.
- Dostaję role wyrozumiałych, dobrych kobiet. Fajnie. Ale jest we mnie potrzeba zagrania kogoś wielobarwnego. Marzę o tym, by reżyser zapomniał, że wydaję mu się delikatna, i dał mi rolę ostrej laski! Jakiejś suczy, donosicielki. Kilka lat temu zagrałam w filmie Hiena. Rzecz działa się w familokach na Śląsku, a ja byłam matką chłopca, która sprzedaje się, żeby zarobić na chleb. Zasuszona emocjonalnie kobieta, która na swojego syna warczy i tylko gdy on zasypia, daje sobie prawo, by go pogłaskać. Brakuje mi ról mocnych jak ta - wyznała na łamach "Twojego Stylu".