Łukasz Garlicki i Magdalena Soszyńska-Michno
Aż trudno uwierzyć, że Łukasz Garlicki, który do tej pory z tańcem miał niewiele wspólnego, pokochał tę formę aktywności. Choć, jak sam wyznał, czasami podczas wymagającego treningu "człapie jak kaleka", to wciąż czuje niedosyt nowych choreograficznych wyzwań.
- Mamy ostry reżim treningowy i tańczymy 5-6 godzin codziennie. (...) Nauka tańca mi się bardzo spodobała. Wcześniej miałem duże opory. Ale postanowiłem przełamać swoje blokady. Poza podstawami klasyki w szkole teatralnej nie miałem nic wspólnego z tańcem, więc dla mnie wszystko jest teraz trudne, wszystko tak samo nowe - powiedział w rozmowie z "Super Expressem".
- Ja wychodzę po tych zajęciach zmęczona i cieszę się, że wychodzę. A Garlicki mówi, że jeszcze dwie godzinki by potańczył. Dajcie mi dublerkę, nie dam rady! - dodała Michno.