Z powrotu nici
Wielkim powrotem na szczyt mogła okazać się dla Lamberta rola w kolejnej części "Mortal Kombat", którą planowano na 2010 rok. Niestety, nigdy nie przystąpiono do jej realizacji, a z wielkich planów widzom ostał się emitowany w internecie serial, w którym Lamberta zabrakło.
Były gwiazdor pojawił co prawda w popularnej telewizyjnej produkcji - "NCIS: Los Angeles" - lecz był to zaledwie jednoodcinkowy epizod. Podobnie sprawa miała się z drugą częścią "Ghost Ridera" (Czytaj naszą recenzję), gdzie Christopher Lambert* musiał zadowolić się drugoplanową rolą mnicha Methodiusa*.
Ostatnio pojawia się albo w rolach epizodycznych ("The Foreigner" 2012), albo miażdżonych przez krytykę ("Blood Shot" 2013). Wszystko wskazuje więc na to, że legenda kina lat 80. nie ma tyle szczęścia co faktycznie nieśmiertelne "dziadki" z "Niezniszczalnych".
Kto wie, może gdyby Francuz z Nowego Jorku pojawił się u boku Schwarzeneggera i Stallone'a, jego kariera wskoczyłaby na długo nieużywany, piąty bieg. Miejmy nadzieję, że Hollywood jeszcze sobie o nim przypomni.
(mf/gk)