''Nie mogliśmy płakać (...) za chwilę musieliśmy wrócić do zdjęć''
"M jak miłość" było najważniejszą produkcją w życiu Koroniewskiej. Nie tylko dlatego, że zagrała w niej jedną z głównych ról. Udział w telenoweli był przede wszystkim odskocznią od ciężkich chwil w życiu.
Propozycję zagrania w serialu otrzymała niedługo po tym, jak jej mama zmarła po ciężkiej chorobie. Dzięki pracy chciała w końcu zapomnieć o codziennych zmartwieniach. Wiele osób odradzało jej przyjęcie tej roli. Ona jednak wiedziała, że stoi przed szansą, której nie może zmarnować.
- Nie miałam rodzeństwa, wychowywałam się bez ojca. Jeśli bym wtedy o siebie nie zawalczyła, to nikt by za mnie tego nie zrobił. Nie miałam nikogo, kogo mogłabym poprosić, żeby poutrzymywał mnie trochę, dopóki nie znajdę pracy. Wiesz, dziś myślę, że w jakimś sensie to, że zaczęłam intensywnie pracować w serialu, uratowało mnie. Gdybym wtedy parę lat czekała na rolę, załamałabym się na pewno - wspomina na łamach "Gali".