Na ratunek
Na szczęście kilka minut później do domu wróci Marek. Widząc płomienie, od razu pobiegnie do warsztatu:
- Zaraz, już, już otwieram! Ewuniu, już! Poczekajcie, cholera... Jasna cholera!
Po chwili do Mostowiaka dołączy Werner. Obaj bez wahania rzucą się w płomienie.