Czuł się zagubiony
Mroczek przyznał, że praca, życie w stolicy i studia szybko sprawiły, że zaczął zapominać o uczęszczaniu do kościoła. Wszystko inne wydawało mu się ważniejsze. Takie postępowanie było dla aktora wyniszczające. Doprowadziło go do, jak stwierdził, poczucia pustki wewnętrznej, zaniżonej samooceny i problemów emocjonalnych. Co więcej, choć szukał w życiu przyjemności, nic go nie cieszyło. W porę jednak zorientował się, z czym tak naprawdę miał problem.
- Niedziela była dniem, w którym mogłem nadrobić zaległości ze studiów, przysiąść do projektów i nauki do kolokwiów. Kościół zaczął przez to schodzić na drugi plan (…) Na to nałożył się też taki młodzieńczy bunt. Miałem swoje zdanie, chciałem wszystko zmienić w swoim życiu, zrobić inaczej, niż nauczyli mnie rodzice i mówili dorośli. Zaczęła się liczyć dla mnie głównie dobra zabawa, osiągnięcie sukcesu i trochę się w życiu pogubiłem – przytacza jego wypowiedź "Gazeta Polska Codziennie".