Młodość się nie starzeje
- Ludzie nadal myślą o mnie, jakbym była dzieciakiem. A jestem, no cóż, kobietą - mówiła Sevigny (na zdjęciu) po swoich trzydziestych siódmych urodzinach w rozmowie z BlackBook.
Nie da się zaprzeczyć. Po „Dzieciakach” jeszcze nieraz podniosła ciśnienie obrońcom moralności, choćby „Brązowym królikiem” (nazwanym przez Eberta „najgorszym filmem, jaki kiedykolwiek pokazano na festiwalu w Cannes”), gdzie bez oporów zgodziła się na fellatio przed kamerą, czy „Nie czas na łzy” (za rolę w tym filmie otrzymała nominację Oscara i Złotego Globu), uprawiając seks, tym razem jednak symulowany, z Hilary Swank.
Ale nazwisko Sevigny nie kojarzy się jedynie z obyczajowymi skandalami, bo grała dla najlepszych, choćby u Triera w „Dogville”, Finchera w „Zodiaku” czy serialach „American Horror Story” i „Trzy na jednego”. O ciągłym wyznaczaniu modowych trendów już nawet nie wspominając. Trudno się spodziewać, że teraz zwolni tempo, wszak, jak to mówią, życie zaczyna się po czterdziestce.
Bartosz Czartoryski