''Patrz, co ja tu mam''
Małżeńska sielanka nie trwała jednak długo. Kajzar zaczął podupadać na zdrowiu.
- Nie rozmawialiśmy o chorobie. Aż mówi: "Patrz, co ja tu mam". Nigdy nie widziałam guza, nie wiedziałam, co to jest, myślałam, że oszaleję – cytuje słowa aktorki „Na żywo”.
Okazało się, że to czerniak. Kajzar przechodził kolejne operacje, nie poddawał się, ale mimo to jego stan się pogarszał.
- Szalałam, sprowadzałam jakichś ludzi. Andrzej Makowiecki zawiózł go do Wrocławia, gdzie miał go uleczyć fizyk cudotwórca, ale nie uleczył – dodawała.
Praktycznie zamieszkała w szpitalu, czuwając przy łóżku męża. Niestety, nie udało się go uratować.
- Ryczałam, zawodziłam. Wszystko ze mnie wylatywało – wspominała.