Lekarze dawali mu 3 procent szans na przeżycie
Jednak do tej stworzonej przez nich Arkadii wkradły się troski. Najpierw u Kondratiuka zdiagnozowano nowotwór węzłów chłonnych. Walka o życie reżysera trwała kilka lat.
Kiedy wszystko wskazywało, że może być już tylko lepiej, w 2005 roku wydarzył się kolejny dramat.
Kondratiuk doznał wylewu krwi do mózgu, gdy jego żona wyszła na chwilę z psem na spacer. Kiedy Cembrzyńska wróciła, znalazła go nieprzytomnego na podłodze w łazience.
- Pani Igo, niech się pani nie martwi, nie damy panu Andrzejowi umrzeć - mówił szef izby przyjęć szpitala, do którego trafił nieprzytomny reżyser.