Bożena Janicka: Po prostu Kloss
W Madrycie umarł Otto Skorzeny, dowódca oddziałów specjalnych Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, wsławiony brawurowymi akcjami (to komandosi Skorzenego uwolnili Mussoliniego, którego Włosi aresztowali po wkroczeniu wojsk alianckich na Sycylię).
Na pogrzeb przyjechała hitlerowska elita, żyjąca mniej czy bardziej spokojnie w Ameryce Południowej. Jest wśród nich podobno sam Borman.
Uroczystości na cześć Skorzenego, gdyby zakończył życie w hitlerowskich Niemczech, mogłyby się różnić od tych w Hiszpanii generała Franco tylko salwą honorową nad grobem, a uczestnicy nie byliby w garniturach z Krzyżem Żelaznym zawieszonym nad krawatem, lecz w mundurach.
Marzy im się IV Rzesza, już rozdzielają funkcje, potrzebują tylko pieniędzy. Za Bursztynową Komnatę ktoś gotów jest zapłacić prawie pół miliarda dolarów, trzeba ją tylko odszukać.