Nawet po latach nie jest mu do śmiechu
"Tak, prawie dwadzieścia lat zatrzymanych na jednym nagraniu. Nikt nie przewidywał wtedy ani tego, co się za chwilę wydarzy ani tego, że ktoś to potem udostępni w internecie [...] - zaczyna swój wpis Moreno. Nie było to dla mnie łatwe doświadczenie wtedy, nie jest chyba nawet do dzisiaj - oswojenie się z myślą, że stajesz się postacią kojarzoną z jednym wydarzeniem, które nieszczególnie staje się powodem do dumy" - wyznaje Hiszpan, podkreślając, że mimo dystansu do siebie, jakiego nabrał przez lata, nie było mu łatwo, gdy stał się obiektem kpin.
"Dystans do siebie przede wszystkim rodzi się po latach, zwłaszcza gdy z niebezpieczniej sytuacji, szczęśliwie nic się nikomu nie wydarzyło. Dziś można się śmiać, choć mnie to raczej już nie bawi. Im więcej lat mija, tym bardziej dostrzegam, jak w tej sytuacji zostałem sam, z ciężarem bycia różnie odbieranym (nie rzadko wyśmiewanym) z siłą YouTube, która miała i ma do dziś swoje konsekwencje. Myślę o tych wszystkich, którzy nie wytrzymali i nie poradzili sobie w życiu, bo stali się chodzącymi memami.
Śmiech to oznaka zdrowia, ale gdy zostajesz sam w sytuacji, w której otoczenie śmieje się z Ciebie bez Ciebie, potrafi to mocno zaboleć. Piszę o tym dziś, bo przez lata próbowałem pokazać, jaki mam do tej sytuacji dystans a prawda jest taka, że chciałem, żeby przez chwilę ktoś próbował się postawić na moim miejscu" - podsumował Moreno.