Fani tęsknią za dawnym Olafem
Olaf Lubaszenko zdobył sympatię widzów dzięki roli w serialu "Barwy szczęścia". Przez kilka lat wcielał się w nim w postać Romana Pyrki. Po odejściu z produkcji TVP2 aktor zniknął z ekranów. Po blisko dwuletniej przerwie znów zdecydował się powrócić na wizję. Obecnie fani gwiazdora mogą oglądać go w "Blondynce", gdzie gra księdza Andrzeja Błażejczyka.
Choć każdy kolejny sezon cieszy się dużym zainteresowaniem wśród telewidzów, to trzeba przyznać, że wielbiciele talentu Lubaszenki ubolewają, że ich idol pracuje głównie na planie serialu. Marzą, aby zobaczyć go w zupełnie nowym wcieleniu. Aktor, który zasłynął przede wszystkim jako odtwórca ról w filmach Władysława Pasikowskiego: "Psy", "Kroll" i "Demony wojny według Goi" oraz jako reżyser komedii: "Sztos", "Chłopaki nie płaczą", "Poranek kojota" i "E=mc²" obecnie swoją karierę pokierował na zupełnie inne, spokojniejsze tory. Dlaczego? Jakiś czas temu Olaf przyznał się do depresji, którą wywołała otyłość.
- Otyłość i depresja to siostry bliźniaczki. Przestałem wychodzić z domu, spotykać się z ludźmi. Zamykałem się, oglądałem telewizję, czytałem książki. Przez lata nie poszedłem do żadnego lekarza - powiedział.
Na szczęście ten najtrudniejszy okres ma już za sobą. Wszystko wskazuje na to, że powoli wraca do zdrowia.
- Jestem w trakcie leczenia. Mam już pomysł rozwiązania kwestii wagi, ale chcę sobie zostawić w tej sprawie trochę prywatności. To choroba, która wymaga leczenia (więcej tutaj), często dwutorowego, farmakologicznego i psychoterapeutycznego. (...) Od dłuższego czasu jestem pełen energii, zapału – wyznał w jednym z wywiadów.
Wszyscy fani aktora wierzą, że już wkrótce zobaczą go w lepszej formie i to najlepiej od razu na srebrnym ekranie. W końcu Lubaszenko przez lata udowodnił, że jest jednym z najlepszych i najbardziej lubianych postaci w rodzimej kinematografii.
Zobaczcie jego najnowsze zdjęcia!