4. Sprawiedliwość na własną rękę
O położonej w województwie warmińsko-mazurskim małej wsi Włodowo cała Polska usłyszała na początku lipca 2005 roku. Zbrodnia, która miała tam miejsce, najpierw zszokowała opinię publiczną, a w miarę odkrywania jej okoliczności urosła do symbolu nieudolności organów państwowych, mających pomagać i stać na straży bezpieczeństwa obywateli.
Terroryzujący od wielu lat Włodowo recydywista Józef Ciechanowicz padł ofiarą samosądu ze strony doprowadzonych do ostateczności mieszkańców. Do tragedii najprawdopodobniej by nie doszło, gdyby policjanci z komisariatu w Dobrym Mieście nie zignorowali zgłaszanych im informacji o zagrożeniu i w odpowiednim czasie zainterweniowali.
W dniu linczu, czyli 1 lipca, „Ciechanek” bowiem najpierw zaatakował i zranił swoją konkubinę, a następnie jej córkę i zięcia. Groził także, że zabije syna pary. Tego było już za wiele dla zdesperowanych i pozostawionych bez pomocy ludzi, którzy za pomocą szpadli, kijów i łomów postanowili sami wymierzyć sprawiedliwość.