Przerażające sceny z serialu "Nasza planeta". Filmowcy nie kryją łez
Netflix udostępnił "make of" serialu dokumentalnego "Nasza planeta". Kilkuminutowy film pokazuje nie tylko roztrzaskujące się o ziemię morsy, ale również przerażonych operatorów, którzy nie mogą powstrzymać łez.
10.04.2019 | aktual.: 10.04.2019 09:58
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Od 5 kwietnia widzowie Netfliksa mogą oglądać spektakularny serial twórców "Planety Ziemia”. 8-odcinkowy dokument przedstawia planetę z perspektywy, która do tej pory była niedostępna dla ludzkiego oka. Technologiczną jakością bije na głowę swojego poprzednika i nie ma się co dziwić. Przecież od czasu najbardziej zachwycającego dokumentu w dziejach historii minęło ponad 12 lat.
Technika cyfrowa poszła do przodu, co umożliwiło dopracowanie każdego szczegółu produkcji, która przede wszystkim bazuje na pięknych kadrach. Jednak estetyka "Naszej planety” to nie wszystko. Twórcy zadbali o również o to, byśmy nie nudzili się ani minuty. Pokazali to, co najbardziej tajemnicze, komiczne ale i… smutne.
W drugiej części serialu, która przedstawia okołobiegunowe strefy polarne, jest scena mrożąca krew w żyłach: morsy spadające ze skalistego urwiska, które roztrzaskują się o ziemię.
Z racji postępującej zmiany klimatu olbrzymie ssaki walczą o każdy skrawek suchego lądu. Ten jednak kurczy się w zastraszającym tempie. Morsy, całkowicie do tego nieprzystosowane, wchodzą na wysokie, skaliste zbocza. Tam mogą wygrzewać się na słońcu. Ta sielanka nie trwa jednak długo. Kiedy nadchodzi pora zejścia na brzeg, pojawia się problem.
Morsy źle widzą z daleka i nie zdają sobie sprawy, na jakiej wysokości się znajdują. Nie mając pazurów ani kończyn, które pomogłyby im w zejściu na dół, próbują się zsunąć. Niestety ciężar ich ciała i siła grawitacji robią swoje - morsy spadają w przepaść i boleśnie haczą o wystające skały, czego dramatycznym finałem jest śmierć u podnóża góry.
To zdecydowanie najbardziej tragiczna scena z całego serialu. Kamera najeżdża na brzeg i pokazuje, że nieżyjących morsów jest całe mnóstwo. Zakrwawionych, ogłuszonych, umierających. O ile bardziej jest to smutne, gdy przypomnimy sobie, że coraz mniejsze części suchych lądów to nasza sprawka – nadwyrężyliśmy naturalną równowagę w przyrodzie.
Czy twórcy pokazali za dużo? A może budzenie w ludziach ekologicznej świadomości musi boleć? Bo przecież chodzi o prawdę, a ta bywa brutalna. Na szczęście dla równowagi jest też mnóstwo scen (również z morsami i pingwinami), które bawią do łez.