Jakby po widowiskowym pojedynku Gołoty i Salety komuś mało było wrażeń,Tomasz Lis zapewnił ciąg dalszy tych niesportowych emocji w swoim pseudopublicystycznym show. Dziennikarz zaprosił do studia Andrzeja Gołotę i to był zdecydowanie cios poniżej pasa. Tomas Lis nie miał żadnych skrupułów, by do podbicia słupków oglądalności wykorzystać zmęczonego sportem boksera. Jakby Gołota mało doznał upokorzeń na ringu Lis zaprosił go na rozmowę w świetle kamer, choć doskonale zdawał sobie sprawę, że pięściarz nie jest pasjonującym mówcą.